Rodzice nie wiedzą, co jedzą ich dzieci.
Polacy byli zszokowani na wieść o aferze z solą przemysłową oraz suszem ze zgniłych jaj. Rozsądny konsument powinien być zawsze czujny, szczególnie gdy jest jednocześnie troskliwym rodzicem.
Każdy producent żywności ma obowiązek informować na etykiecie opakowania o pełnym składzie wyrobu. Jeśli chodzi o mięso sprzedawane w sklepach, pieczę nad tym trzymają Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych oraz Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Ich kontrole przeważnie wykazują, że ok. 5% produktów jest fałszowanych (zawierają ukryte lub inne dodatki), z czego 10% to mięsa, a 15% masło. Czy istnieje jakiś sposób by uchronić dzieci przed takimi produktami?
Zagrywki producentów
Co jakiś czas na jaw wychodzą zaskakujące informacje na temat zagrywek firm, produkujących żywność. W dużym stopniu dotyczy to również wyrobów dedykowanych dzieciom, szczególnie jeśli chodzi o nadmiar cukru w składzie. Głównym źródłem problemu jest niższa opłacalność produkowania zdrowej żywności. Korzystanie ze słodzików, duża zawartość tłuszczu i dodatkowe walory smakowe, będące efektem stosowania wzmacniaczy smaku – to najbardziej typowe zabiegi, będące pretekstem do podniesienia ceny produktu.
,,Dzieci to grupa konsumentów wyjątkowo wrażliwa i łatwo przywiązująca się do danej żywności. Rodzice pamiętając o tym powinni zwracać baczną uwagę na obecność składników, które często mogą być nieprzyswajalne przez dzieci, np. alergeny” – ocenia Agnieszka Stachlewska, product manager pasztetu Smyka.
Niemiecka organizacja Foodwatch przygotowała raport, w którym zostały szczegółowo omówione produkty spożywcze dla dzieci. Niestety okazuje się, że nawet wyroby z kategorii owoców, warzyw i przetworów mogą sprzyjać nadwadze dzieci, np. sok Eckes-Granini Frucht-Tiger w butelce 250ml zawiera pięć i pół kostki cukru. Podobnie sytuacja wygląda na całym europejskim rynku, także w Polsce, gdzie na półkach sklepowych lwia część produktów to marki zagraniczne. Reklamowe tsunami od najmłodszych lat Organizacja Foodwatch podkreśliła w swoim raporcie, że dla wielu koncernów głównym celem jest skuteczna promocja produktów, nie zaś przygotowanie pełnowartościowej żywności dla dorastającego konsumenta. Na reklamy w TV, najlepiej wyeksponowane miejsca w marketach czy na kampanie pełne rozmachu w mediach społecznościowych są przeznaczane potężne środki. Trudno się dziwić, ponieważ walka o sympatię i przywiązanie klienta zaczyna się już od jego najmłodszych lat.
,,Kształtowanie świadomej postawy konsumenckiej to wyzwanie współczesnych czasów, przed którym stają przede wszystkim rodzice. Najwyższa cena nie musi oznaczać najlepszej jakości, nie każdy produkt musi też być odpowiedni dla indywidualnej diety dziecka, dlatego wyroby takie jak pasztet Smyka są wybierane przez rodziców dzieci na diecie bezglutenowej” – komentuje Agnieszka Stachlewska.
Kupujmy ostrożnie
Jednym z przykładów przedstawionych w raporcie Foodwatch jest promocja płatków śniadaniowych. Według badań organizacji, 96% płatków to produkty słodkie i tłuste z zawartością cukru na poziomie 25-50%, co nie przeszkadza korporacjom reklamować je jako wyroby naturalne i zdrowe.
Taki stan rzeczy teoretycznie powinien faworyzować żywność regionalną, zawierającą wartościowe składniki albo np. żywność funkcjonalną, która wciąż stanowi symboliczną niszę na polskim rynku. Najważniejsze jest, aby nie podchodzić do zakupów produktów spożywczych i diety całej rodziny w sposób bezrefleksyjny.