Prolaktyna – hormom karmiących mam
Progesteron i estrogeny – hormony kobiece, o których doskonale wiemy wszystkie. Pamiętamy, że progesteron, który bywa nazywany „hormonem ciążowym” jest niezbędny do utrzymania i prawidłowego przebiegu ciąży, a estradiol, estron i estriol z grupy estrogenów wspomagają rozwój endometrium i pomagają zagnieździć się w nim zapłodnionemu jaju. O prolaktynie natomiast słyszymy i mówimy stosunkowo niewiele. Postaramy się znaleźć odpowiedź na pytanie co to za hormon, i jaka jest jego rola w pojawieniu się dzidziusia na świecie!
Przysadka mózgowa – hormonalna kwatera główna
Prolaktyna wytwarzana jest w przysadce mózgowej. Ten stosunkowo niewielki obszar naszego mózgu ma przed sobą niezmiernie ważne zadanie: jest swoistym „centrum dowodzenia” dla całego szeregu wytwarzanych i uwalnianych przez nie hormonów. Naukowcy znają rozmaite funkcje prolaktyny, wiadomo także, że w organizmie człowieka odgrywa ona olbrzymią rolę nie tylko w okresie karmienia piersią, ale też w przebiegu ciąży i przy zapłodnieniu.
Mleczny hormon
Największe ilości prolaktyny uwalniane są po porodzie. Prolaktyna, zwana w związku ze swoją najbardziej charakterystyczną funkcją laktogennym, czy też mlecznym hormonem, wywołuje laktację. To właśnie dzięki niej nowonarodzone maleństwa mogą cieszyć się najbardziej wartościowym dla nich pokarmem – mlekiem matki. Co więcej, wydzielanie odpowiednio dużych ilości prolaktyny hamuje wytwarzanie hormonów płciowych w przysadce mózgowej, blokując tym samym owulacje i menstruację. Teoretycznie więc w czasie, kiedy karmimy piersią, mamy zapewnioną naturalną, hormonalną antykoncepcję. Uwaga! Pamiętaj, że o przyblokowaniu owulacji, a więc o zmniejszonej do minimum szansie na poczęcie dziecka, możemy mówić tylko przy tzw. pełnym karmieniu piersią, które wymaga: nie podawania innych, poza mlekiem matki pokarmów, przystawienia bobasa do piersi przynajmniej 5 razy w ciągu doby (przy czym przerwy pomiędzy karmieniami nie powinny być dłuższe niż 7 godzin), a łączny czas ssania przez dziecko pokarmu powinien nieznacznie przekraczać 1,5 godziny.
Winna: prolaktyna!
Co się dzieje, jeśli mimo tego, że nie karmimy piersią nasza prolaktyna jest na nienaturalnie wysokim poziomie? Pojawia się stan tzw. hiperprolaktynemii. Jej objawy są często lekceważone lub – przynajmniej do czasu – mylnie przypisywane innym dolegliwością. Hiperprolaktynemia wywołuje zaburzenia cyklu miesiączkowego (staje się nieregularny, krótszy niż 24 dni lub dłuższy niż 30) i wtórny brak miesiączki, może też objawiać się powiększeniem piersi, nawet z mlekotokiem oraz nadmiernym owłosieniem. Kobiety cierpiące na nadmiar prolaktyny skarżą się też na drażliwość, ogólne złe samopoczucie i spadek libido. Jeśli zaobserwowałaś u siebie przynajmniej jeden z wymienionych objawów, zgłoś się do swojego ginekologa, który wypisze Ci skierowanie na stosowne badania. Jest to szczególnie ważne, jeśli właśnie zaczęłaś starać się o dzidziusia – zbyt wysoka prolaktyna utrudnia zajście w ciążę, a według niektórych źródeł może być także przyczyną poronień w bardzo wczesnej ciąży.