Kiedy uczyć dziecko liczenia?
Do rodziców dzieci w wieku przedszkolnym kieruje się bogatą ofertę edukacyjną w myśl ogólnokrajowego trendu, by rozwój intelektualny przyspieszać. Często w rozmowach matek pojawia się sakramentalne pytanie: „A liczyć już potrafi?” Warto zatem zastanowić się, co zrobić, by nauka liczenia była dla małego człowieka przyjemnością a nie przymuszaniem i forsowaniem realizacji ambicji dorosłych.
Po pierwsze: nic na siłę
Jednym z bardzo ważnych warunków dojrzałości do uczenia się matematyki jest osiągnięcie odpowiedniego poziomu myślenia zwanego, za Jeanem Piagetem, operacyjnym. Tego rodzaju myślenie cechuje odwracalność. Jeżeli rozłożymy przed cztero- czy pięciolatkiem dwa równoliczne rzędy klocków, poprosimy go o policzenie elementów w każdym, następnie w jednym z rzędów elementy rozsuniemy i zapytamy, gdzie jest więcej, to maluch w tym wieku z reguły odpowie, że w rzędzie, który rozsunęliśmy. Oznacza to, że jego rozwój umysłowy nie znajduje się w fazie operacyjnej. Pierwsze operacje konkretne pojawiają się z reguły w siódmym roku życia dziecka.
Po drugie: pozwól liczyć, co chce
Edukacji matematycznej dziecka w wieku przedszkolnym nie prowadzi się poprzez opowiadanie, wyjaśnianie czy tłumaczenie. Najważniejsze są osobiste doświadczenia malucha. Rola dorosłego, to stworzenie dziecku warunków do tego, by takie doświadczenia mogły mieć miejsce. Dlatego warto zachęcać przedszkolaka do liczenia elementów znajdujących się w jego otoczeniu – drzew, klocków, kasztanów, palców i każdego innego dowolnego przedmiotu. Chęć „policzenia otoczenia” pojawia się w dziecku spontanicznie –trzeba ją wzmacniać poprzez pozytywne komentowanie najdrobniejszego sukcesu. Początkowo można liczyć razem z dzieckiem, podpowiadać mu, a nawet celowo wprowadzać pomyłki, aby pociecha mogła je dostrzec i rodzica poprawić. Jeżeli maluch ma okazję do częstego liczenia, szybko zwiększa nie tylko zasób zapamiętywanych liczebników, ale dba również o to, by pojawiały się w odpowiedniej kolejności. Palce rąk są doskonałymi liczmanami – można ich dotykać, zginać je i odginać, tworząc różne kształty. Niektóre przedszkolaki łączą czynność liczenia z dotykaniem nosa, brody lub policzka – nie trzeba im w tym przeszkadzać, w ten sposób odtwarzają rytm liczenia.
Kształtowaniu pojęcia liczby sprzyjają wszelkie zabawy, w których dziecko układa liczone przez siebie przedmioty w szereg czy zabawy typu „Kto ma więcej? Kto ma mniej?”. Bawiąc się z synem czy córką, można również stwarzać okazję do ćwiczenia klasyfikacji – prosić dziecko, by ułożyło przedmioty np. według koloru czy wielkości. Bardzo lubianą przez przedszkolaki grą edukacyjną jest gra „Bystre oczko”. Wygrywa w niej ten, kto zdobędzie najwięcej kartoników – dzieci bardzo lubią ten rodzaj rywalizacji, przez co chętnie liczą i porównują zdobyte przez siebie kartoniki.
Po trzecie: nie zniechęcaj
Rodzice mogą dostarczyć wspaniałych zachęt do nauki liczenia. Niestety mogą również zabić w dziecku zapał i wiarę we własne możliwości. Jeżeli stopień trudności zadań nie będzie dostosowany do możliwości malucha, początkowy entuzjazm może zaniknąć. Negatywne komentarze dorosłego, złość i irytacja, gdy dziecko popełni błąd – wszystko to buduje atmosferę presji i demobilizuje. Mały człowiek słysząc „Ty nic nie rozumiesz!”, zaczyna wątpić w siebie. W przyszłości bliższej i dalszej może zacząć unikać tych sytuacji, w których mama czy tata się na niego złoszczą, co rykoszetem odbije się na zainteresowaniu zadaniami matematycznymi. Dlatego nauka liczenia powinna przebiegać w miłej i przyjaznej atmosferze.
Okres przedszkolny to czas osiągania przez dziecko dojrzałości szkolnej. Mimo różnic indywidualnych między dziećmi, istnieją pewne ramy i etapy rozwojowe, których przeskoczenie nie jest możliwe i nie ma sensu w przyspieszaniu ich na siłę. Dobrze, gdy pierwsze spotkania z matematyką są przyjemnością.