O niedźwiadkach niejadkach…
Wiosna- czas inspiracji owocowo- warzywnych
Nadejście wiosny kojarzy nam się głównie ze zmianą pogody, pojawieniem pierwszych kwiatów oraz ze świętami wielkanocnymi. Wraz z pojawieniem się promyków słońca rozwija się w nas chęć do działania, energia i radość, a więc nowa siła do życia.
Wiosna to dobry momentem do wprowadzania różnych zmian, na przykład zmian żywieniowych. Organizm człowieka ma zupełnie inne zapotrzebowanie energetyczne w okresie zimowym niż w okresie wiosennym czy letnim, dlatego wraz ze zmianą pór roku w naturalny sposób modyfikujemy nasze domowe jadłospisy.
Dosyć charakterystycznym faktem, związanym z żywieniem ludzi dorosłych, jak również dzieci jest tak zwany ,,Bum owocowo- warzywny”. Łatwo można zauważyć w prasie i telewizji wiosenną tendencję do wzbogacania codziennych posiłków w owoce oraz warzywa. Nie jest to jednak łatwa sprawa, gdyż wielu rodziców boryka się z problemem niechęci dzieci do tego typu produktów.
Sztuka kamuflażu dziecięcych posiłków
Niejeden rodzic głęboko zastanawia się, co powinien zrobić, by dziecko zaczęło spożywać warzywa i owoce, zawierające tak wiele witamin a także składników mineralnych niezbędnych do prawidłowego rozwoju.
Na ratunek przychodzą wówczas specjaliści: dietetycy, projektanci gadżetów gastronomicznych, psychologowie, którzy proponują następujące rozwiązanie: przekształcenie standardowego dania w coś interesującego dla dziecka, zatem kamuflaż produktów. Dla jednych pomysły te są fascynujące, rozwijające kreatywność, dające przyjemność, zaś dla innych są pracochłonne i nierealne do codziennego wykorzystywania.
Mnie natomiast zastanawia to, czy przekształcenie standardowej kanapki w krokodyla może faktycznie zachęcić dziecko do zjedzenia czegoś, czego nie lubi na przykład ogórka.
Sądzę, że nie chodzi tu o formę, lecz o treść, a więc te propozycje, choć ciekawe i inspirujące są według mnie nieefektywne. Uważam też, że kamuflowanie produktów spożywczych (zwłaszcza warzyw i owoców) w dużym stopniu ogranicza doświadczenia i umiejętności żywieniowe dzieci. Mam tu na myśli zbyt częste miksowanie, rozdrabnianie, łączenie pokarmów z innymi po to tylko, by dziecko nie zorientowało się, że je to, czego nie chce. Każdy maluch powinien znać smak, zapach, konsystencję, kolor i strukturę różnych produktów żywnościowych, gdyż to rozbudza jego zmysły także stymuluje pracę narządów manualnych, percepcyjnych, artykulacyjnych.
Właściwe nawyki żywieniowe są, jak sądzę połową sukcesu w prawidłowym rozwoju dziecka.
W czym tkwi problem?
Obserwując nawyki żywieniowe przedszkolaków zauważyłam u niektórych wyraźnie zamkniętą postawę odnośnie produktów, których dzieci jeszcze nie próbowały. Na przykład marchewka z groszkiem, buraczki, twarożek czy kopytka w oczach tych dzieci są czymś niedobrym do momentu, gdy tego nie spróbują. Zazwyczaj okazuje się, że potrawa ta im smakuje, tylko po prostu wcześniej jej nie próbowały. W czym więc tkwi problem przysłowiowych ,,niejadków?”
Otóż w tym, że rodzice nie dają dzieciom szans na rozwinięcie prawidłowych nawyków żywieniowych karmiąc je, zajmując czymś innym podczas jedzenia, ograniczając menu do ulubionych potraw.
Chodzi o to, że poprzez karmienie dzieci rodzice wyrabiają w nich nawyk bierności, co oznacza, że potrafią one tylko czekać na podane jedzenie z otwartą buzią. To doskonale sprzyja dekoncentracji (podobnie jak zabawa podczas posiłku), ponieważ jedzenie wówczas jest nudną czynnością. Efektem takiego działania jest brak umiejętności spożywania posiłków, co znacznie utrudnia adaptację dziecka w przedszkolu.
Kolejnym problemem jest ograniczanie wachlarza potraw tylko do ulubionych dań dziecka. Maluch od samego początku powinien mieć dostęp do różnych produktów, ponieważ to kształtuje wrażliwość smakową. Podawanie dziecku tylko jednego rodzaju mięsa, sera, czy warzywa rozwija postawę zamkniętą oraz wyrabia jednokierunkowe preferencje smakowe np. tylko produkty słodkie. Ponadto dziecko łatwo przyzwyczaja się do konsystencji oraz wyglądu takiej potrawy i bardzo trudno jest mu przełamać swoje dotychczasowe doświadczenia. Taki sposób żywienia jest przyczyną odmawiania spożywania produktów o innym smaku. Sądzę, że rodzice w trosce o dobro dziecka oraz w wielkiej miłości i przywiązaniu do niego zapominają, że naturalnie jest ono istotą aktywną i samodzielną dążącą do własnego rozwoju poprzez nabywanie doświadczeń. Tylko poprzez samodzielne działania maluch może zdobywać życiowe kompetencje. Wynika z tego, że wyręczanie dziecka w różnych czynnościach, również w jedzeniu może prowadzić do zahamowania naturalnej potrzeby poznawania świata. Podsumowując chciałabym zwrócić uwagę na to, że problem tkwi właściwie w podejściu dorosłych. Drodzy rodzice powinni uwierzyć w możliwości dziecka, pozwolić mu na samodzielne spożywanie posiłków, choćby miało być brudne po pas, pomagać tylko wtedy, gdy już samo nie może, pokazać właściwy wzorzec i chwalić, gdy osiągnie sukces w tej dziedzinie, a tym samym dać mu szanse na prawidłowy rozwój.
Przedszkolny słownik ,,niejadka”
Zapewne każda nauczycielka w przedszkolu spotkała się z niżej opisanymi stwierdzeniami.
Dla mnie są one już jasne i przewidywalne, ponieważ sprawdziłam, co faktycznie przedszkolaki chcą przez to powiedzieć:
,,Ja tego nie lubię”– znaczy nigdy nie próbowałem, nie podoba mi się wygląd,
,,Ja nie chcę” – znaczy w domu mogę zostawiać całe posiłki, wcale ich nie próbując
,,To jest nie dobre”– znaczy smakuje inaczej niż to, co zwykle jem (kwaśne, gorzkie, niesłodkie)
,,Mój brzuszek już się najadł”– znaczy nie chcę już jeść, zjem wtedy, kiedy będę chciał
Niezwykle interesującym, a jednocześnie charakterystycznym faktem jest to, iż słowa te wypowiadają głównie te dzieci, które mają problemy z jedzeniem. Nasuwa się więc refleksja, iż dziecko unika spożywania nowych potraw z powodu braku doświadczeń na przykład w sferze sprawności smakowej lub zręcznościowej lub ze złych nawyków żywieniowych.
Jedyną radą, jak sądzę na te komunikaty jest właściwa reakcja dorosłego. To znaczy, że jeśli dziecko mówi, że czegoś nie lubi należy sprawdzić, czy w ogóle próbowało tej potrawy. Każdy z tych przypadków ma inne rozwiązanie.
Dzieci chętnie podejmują samodzielne próby jedzenia
Choć nie są zbyt odważne w próbowaniu nowości, dzieci lubią i potrafią jeść samodzielnie. Najlepszym dowodem na to są moje doświadczenia z pracy z dziećmi w żłobku (wiek: od 1 roku do 2,5 lat), w którym większość samodzielnie spożywała zupkę i drugie danie. Niektóre z nich nie pozwalały nawet sobie pomagać. Do dziś jestem pod wrażeniem apetytu i zaradności tych maluchów.
Kiedy zbliżała się pora obiadu dzieci nie mogły doczekać się przejścia do jadalni, a gdy już drzwi się otworzyły żłobkowicze wędrowali tak, jak potrafili- jedni na nóżkach, inni na czworakach. Z radością trafiały łyżką do buzi, potrafiły nawet trzymać małą kanapkę.
Nikt nie mówił, że czegoś nie lubi- próbowały wszystko i zjadały tyle, ile chciały (pod naszą kontrolą oczywiście).
Nigdy nie zapomnę widoku piętnaściorga dzieci siedzących w krzesełkach i spożywających (prawie samodzielnie) posiłki. Robiły to na miarę swoich możliwości. Wiadomo jednak, że tak małym brzdącom trzeba było pomagać, nie mniej jednak wielką radość sprawiał widok samodzielnie jedzących maluchów zafascynowanych tym, co mają w talerzu.
Taką samą radość obecnie sprawia mi widok przedszkolaków szczęśliwych z powodu pokonywania własnych ograniczeń (gdy próbują czegoś nowego i to im smakuje). Sądzę, że dużo zależy tu od właściwej motywacji oraz wsparcia i wiary w ich możliwości. Zachęcanie dzieci w przedszkolu do spożywania nowych posiłków jest bardzo trudne w przypadku, gdy w rodzinie obowiązują inne zasady. Dlatego należy pamiętać o tym, by zapewniać pociechom możliwość doświadczania zróżnicowanych wrażeń smakowych oraz samodzielnego działania.
Najczęściej popełniane błędy związane z żywieniem dzieci i konsekwencje z nich wynikające.
Zachowanie dziecka podczas spożywania posiłków bezpośrednio ukazuje zasady panujące w domu. Uwydatniają się wówczas różne problemy, które znacznie utrudniają mu akceptację zasad panujących w przedszkolu, co w rezultacie niesie ze sobą bunt malucha.
Oto kilka z nich:
–Długie stosowanie gotowych, rozdrobnionych potraw przyzwyczaja dziecko do jednego rodzaju dań, nie daje możliwości podejmowania wysiłku, ogranicza doświadczenia żywieniowe, zniekształca rzeczywisty obraz produktów spożywczych (przecier jabłkowy- jabłko)
–Unikanie różnorodnych konsystencji (brak twardych, rzadkich produktów) nie rozwija funkcji jamy ustnej, nie reguluje napięcia mięśni ręki. Karmienie i chodzenie za dzieckiem dekoncentruje, zaburza estetykę spożywania posiłków
–Nieregularność w spożywaniu posiłków ( dziecko je, kiedy chce) zaburza organizację i porządek dnia, sprzyja chaotyczności
–Przyzwyczajanie do zawężonego asortymentu potraw zamyka drogę do zdobywania doświadczeń kulinarnych, nie stymuluje rozwoju zmysłów (smaku, węchu, wzroku)
– Akceptacja niewłaściwych wyborów dziecka, czyli zgadzanie na nie próbowanie. Rodzic powinien sugerować, co dziecko powinno zjeść, jednocześnie dbając o to, by wybór je satysfakcjonował ( wybierz to, co dziś spróbujesz: marchew lub sos)
–Pułapka przekąsek (serki, ciastka, słodkie bułki, banany). Często zdarza się tak, że jeśli dziecko nie zje obiadu rodzic proponuje coś na przekąskę jeszcze przed następnym posiłkiem. Taka sytuacja informuje dziecko o tym, że jeśli nie zje o wyznaczonej porze, to dostanie potem coś bardzo smacznego (deser). Ma więc dobrą motywację do niejedzenia.
Błędy te sprawiają, że dziecko uczy się niewłaściwego stosunku do spożywania posiłków, co w konsekwencji powoduje problemy żywieniowe. Czasami bardzo trudno jest z nich wybrnąć.
Dlatego zwracam się z następującą sugestią:
,,Nie zamykajmy przed dziećmi świata doznań kulinarnych, rozbudzajmy ich zmysły i nie ograniczajmy w rozwijaniu własnych możliwości”.
Opracowała mgr Justyna Dymek- Rogalska
Wychowawca dwujęzycznej grupy 3-latków
w Przedszkolu Niepublicznym „MIASTO DZIECI”