Wywiad: Doula „Przyjaciółka od porodu”
Ciąża i poród to wyjątkowy, a zarazem bardzo trudny okres w życiu każdej kobiety. Niestety nie każda z nas może liczyć na opiekę najbliższych. W takiej sytuacji z pomocą może przyjść nam doula. Osoba zaufana, zapewniająca pomoc fizyczną i psychiczną dla niedoświadczonych rodziców. O tym kim tak naprawdę jest doula oraz jak może przysłużyć się rodzącej kobiecie i jej partnerowi, rozmawiamy z zawodową doulą, Małgorzatą Swojak.
Słowo Doula nie ma jeszcze polskiego odpowiednika. Jak by je Pani przetłumaczyła aby w najlepszy sposób oddało istotę pracy Douli?
Małgorzata Swojak: Nie ma polskiego odpowiednika słowa doula i śmiem twierdzić, że nie będzie. Pochodzi ono z greki i dosłownie oznacza „kobietę, która służy”. Niektórzy słowo doula określają jako „matkowanie matce”. Ja rozszerzam to na „matkowanie rodzicom”. Ale nie do końca dosłownie. Nie dosłownie w rozumieniu matkowania.
W czym dokładnie pomaga Doula ciężarnej kobiecie?
M. S. Może powiem w czym ja pomagam. Prawie we wszystkim – w zależności od potrzeb i oczekiwań. Ogólnie sprawę ujmując jest to psychologiczne wsparcie ciąży, porodu i połogu. Ale aspekty tego wsparcia są naprawdę różne. Nieraz to profesjonalna pomoc psychologiczna, nieraz rozmowy wspierające przyszłych rodziców i wyjaśniające ich wątpliwości, a nieraz zakupy niemowlęce. Nie mogę się tu wypowiadać w imieniu innych przedstawicielek tej roli, bo jej rozumienie, mimo wspólnego mianownika, bywa różne.
Pomoc ogranicza się tylko do kobiet, czy mogą skorzystać z niej również zdezorientowani przyjściem na świat potomstwa tatusiowie?
M. S. Oczywiście, że współpracuję również z tatusiami. Niekoniecznie są oni zdezorientowani. Wszak nasze społeczeństwo coraz bardziej sięga po wiedzę. Również tę czerpaną z Sieci. Niestety dostępność różnych informacji jest zarówno błogosławieństwem jak i przekleństwem naszych czasów. Z ubolewaniem muszę stwierdzić, że Internet roi się od bzdur, przesądów i niczym nieuzasadnionych opinii na temat ciąży i porodu. Więc trzeba dobrze, najlepiej pod okiem fachowca, filtrować informacje.
Wracając do tematu tatusiów… Rola douli w stosunku do nich polega na tłumaczeniu, wyjaśnianiu i pośredniczeniu w kontakcie z personelem medycznym. Podczas moich zajęć w szkołach rodzenia zawsze mówię że paniom, pomimo wszystko jest łatwiej, bo wiedzą i czują, panowie zaś mogą sobie tylko wyobrażać jak to jest. Niemniej jednak jednym z zadań douli jest wspieranie taty – w każdym okresie ojcostwa.
Czy spotkania w okresie ciąży mogą zastąpić szkołę rodzenia?
M. S. Moim zdaniem spotkania w czasie ciąży są uzupełnieniem tego, co daje szkoła rodzenia. Najczęściej bowiem szkoła rodzenia zajmuje się tzw. techniczną stroną, zaś doula psychologiczną.
Ciąża i poród to bardzo intymny okres w życiu kobiety. Czy pacjentki z łatwością otwierają się przed Panią? Nie pytam tylko o aspekty psychiczne ale też o fizyczność. W końcu poród czy nauka karmienia piersią tego wymagają.
M. S. Nigdy (może to jeszcze przede mną – oczywiście nie bronię się przed takim wyzwaniem) nie spotkałam się z problemem z otwarciem się. Również w aspekcie fizycznym. Choć myślę że psychiczne otwarcie się jest dużo trudniejsze. Owszem, pojawiają się pewne opory, ale skoro ktoś już do mnie trafia, to daje tym samym sygnał pewnej gotowości. Jestem przekonana, że tu procentuje moje doświadczenie osobiste, jako matki, ale również kliniczne.
Czy aby zostać doulą potrzebny jest specjalny kurs, certyfikat? Jak wygląda szkolenie?
M. S. To jest dla mnie trudne pytanie. Owszem, są szkolenia przygotowujące do tej roli. Ale trwają one dwa dni. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że można tę ogromną wiedzę przekazać w tak krótkim czasie. Nie jest moją intencją deprecjonowanie wartości tych szkoleń, ale …
…w takim razie jakie predyspozycje osobowościowe powinna mieć przyszła Doula?
M. S. Przede wszystkim należy mieć spore pokłady empatii, ale nieco asertywności również nie zaszkodzi. Wręcz przeciwnie. Poza tym wskazana jest spora odporność psychiczna – zdarzają się różne sytuacje, niekiedy bardzo ciężkie i trudne. Trzeba umieć sobie z nimi radzić na bieżąco i post factum.
Jak wiele przedstawicielek Pani zawodu istnieje obecnie w Polsce. Czy są to raczej duże miasta czy mieszkanki małych miejscowości również mogą liczyć na pomoc?
M. S. W chwili obecnej w Polsce jest ok. 35-40 douli. Przede wszystkim są to duże miasta. Mieszkanki małych miejscowości czy wsi nie są oczywiście wykluczone, lecz brutalnie rzecz ujmując, bo taka jest rzeczywistość w tej materii, wszystko zależy od pieniędzy. Odpowiadając z mojej perspektywy, mimo pasji i zaangażowania nie jestem w stanie wykonywać tej roli charytatywnie. A zatem, jeśli dogadam się w aspekcie finansowym z potencjalną pacjentką, mogę jechać na drugi koniec Polski. Mogę również pracować poza granicami kraju.
Czym pomoc Douli przy porodzie różni się od pracy położnej?
M. S. Położna w czasie porodu pojawia się mniej więcej co dwie godziny. Ma pod sobą też inne rodzące. Doula jest cały czas. Poza tym położna zajmuje się technicznym i medycznym aspektem porodu. Doula – psychologicznym, ale też fizycznym i medycznym. Musi być pomostem między rodzicami a personelem, ale nie może wchodzić w jego kompetencje. Powinna wiedzieć i widzieć więcej niż rodzice.
Proszę powiedzieć tak od siebie: dlaczego nie warto rodzić samemu?
M. S. Z doświadczenia własnego oraz moich licznych pacjentek wiem, jak nie do przecenienia jest rola bliskiej osoby. Obecnie raczej nie ma już zimnych i bezdusznych sal porodowych, w których na raz rodzi kilka lub kilkanaście mam. Niemniej jednak obecność kogoś, kogo się zna, kto jest w ten czy inny sposób bliski, kto ma doświadczenie i wie, co w jakim momencie jest potrzebne i oczekiwane, jest bezcenna! Trzeba otrzeć pot z czoła, zwilżyć wargi, podać wodę, pomóc przejść do toalety, do wanny… Ale są też inne oczekiwania – jedna z „moich” dziewczyn poprosiła mnie o śpiewanie kołysanek; inna o opowiadanie o świecie celebrytów – od tego czasu czytam plotki na różnych portalach 😉 Jeszcze inne dziewczyny proszą o masaż czy głaskanie… Podczas porodu wszystko jest dozwolone. Nawet przeklinanie.
Spędza Pani ze swoimi podopiecznymi mnóstwo czasu. Czy rodzi się między wami rzeczywista więź? Utrzymujecie kontakt po zakończeniu współpracy na stopie „zawodowej”?
M. S. Owszem, rodzi się więź. Nie byłabym człowiekiem, gdybym była na nią zupełnie odporna. Jednak, tak jak wcześniej powiedziałam, trzeba znaleźć właściwy balans między empatią a asertywnością. Co nie zawsze jest łatwe. Szczególnie przy prowadzeniu ciąż wysokiego ryzyka. Oczywiście są też kontakty po zakończeniu współpracy. Jestem zapraszana na rozmaite uroczystości rodzinne. Parę razy poproszono mnie bym była matką chrzestną – ogromny zaszczyt, ale takich propozycji nie przyjmuję. Natomiast, jeśli ktoś ma ochotę swojej córci dać jako drugie imię, moje imię, to oczywiście nie oponuję. Jest mi bardzo miło.
Pomogła Pani przyjść na świat wielu młodym istotom. Jakie to uczucie? 🙂
M.S. Asystowałam przy ponad 300 porodach, jednak pomimo sporej wiedzy zawsze mnie ta cudowna sytuacja zaskakuje. Nie jestem w stanie opisać jakie to uczucie. Pisałabym chyba przez dwa tygodnie, albo i dłużej…
Dziękujemy za rozmowę.
Małgorzata Swojak – Zawodowa doula. Psycholog i pedagog, specjalizująca się w pomocy przyszłym i obecnym rodzicom.
www.doule.pl