Przyjemność rodzenia – orgazm w trakcie porodu
Ekstaza, nieporównywalna z żadnym wcześniejszym doświadczeniem. Przeżycie pozwalające doświadczyć pełni kobiecości. Rozkosz, która przenika każdą komórkę ciała, trwająca dłużej, niż możesz sobie wyobrazić. Wiesz, o czym mowa? O porodzie, oczywiście.
Orgasmic birth
Dyskusję o orgazmie w czasie wydawania dziecka na świat rozpoczęła się wraz z pojawieniem się w Internecie filmu, w którym o swoim doświadczeniu opowiadały kobiety doświadczające orgasmic birth – zjawiska, którego nazwę tłumaczy się jako „orgazmiczny poród”. Sama idea szczytowania w trakcie porodu okazała się wyjątkowo kontrowersyjna, skutecznie dzieląc zainteresowanych na dwa obozy: tych, którzy są zachwyceni cudownymi możliwościami natury, oraz takich, którym w ogóle nie mieści się to w głowie.
„W bólach rodzić będziesz…”
Szczególnie sceptyczne nastawione są mamy, które mają za sobą przynajmniej jeden poród w realiach polskich szpitali. Czas od pierwszych skurczy aż do momentu urodzenia dziecka wspominają jako jedną, wielką, przepełnioną bólem traumę. Jedynym uzasadnieniem ogromu bólu, jaki było im dane przeżywać, jest dla nich najcenniejszy dar, który ze sobą przyniósł – nowonarodzone maleństwo. Entuzjaści ekstatycznego porodu wskazują jednak na pewien niezmiernie istotny fakt – kobieta nie urodzi z przyjemnością we wrogim, a w najlepszym wypadku obojętnym dla niej otoczeniu. Określone przepisami sanitarnymi i wewnętrzną polityką szpitala normy i zasady, często rutynowo podchodzący do swoich obowiązków lekarze, brak poszanowania intymności rodzącej i wsparcia od najbliższych osób, to idealny przepis na pojawienie się spazmów – tylko, że niestety bólu.
Fizjologia bólu…
W pierwszej fazie porodu (do pełnego rozwarcia szyjki macicy) ból, powodowany skurczami, odczuwalny w obrębie podbrzusza, promieniuje do pleców i nóg. To, jak bardzo wydaje się nam on nie do zniesienia, zależy między innymi od progu wytrzymałości bólowej, oraz intensywności samych skurczy, ale także od tego, czy jesteśmy zdenerwowane, czy rozluźnione, czy przepełnia nas strach przed porodem, czy czekamy na to doświadczenie z poznawczą ciekawością. Oczywiście, nikt nie twierdzi, że osiągnięcie stanu rozluźnienia jest rzeczą prostą, nie mniej techniki relaksacyjne, joga, i ćwiczenia w szkole rodzenia dostarczają kobietom podstawowych narzędzi, które mogą wykorzystać kiedy zaczną odczuwać napięcie. W drugiej fazie porodu dziecko wydostaje się na świat przez kanał rodny. Rodząca prze, zaciskając przy tym często nieświadomie szczękę, i napinając do granic możliwości partie mięśni, co nie tylko nie pomaga przezwyciężyć bólu, ale wzmaga jego intensywność.
…fizjologia rozkoszy
Tymczasem procesy biochemiczne zachodzące w organizmie rodzącej są zdumiewająco podobne do tych, którymi posiłkuje się nasze ciało w trakcie seksu. Po krwi krążą więc zwielokrotnione ilości oksytocyny, zwanej, ze względu na wzmożone wydzielanie właśnie w czasie orgazmu „hormonem miłości”, uznawanych za hormony szczęścia endorfin, oraz sojusznika wszystkich rodzących i karmiących piersią mam: prolaktyny. Także fizjologia porodu, z jego regularnymi skurczami, oraz parciem jest związana z angażowaniem tych samych części ciała, które stymuluje stosunek seksualny. Kobiety, które rodząc w komfortowych warunkach, wspierane bliskością partnerów i nie narzucającą się obecnością doświadczonej położnej miały okazję doświadczyć rozkoszy porodu, dostrzegają wyraźnie analogie pomiędzy doświadczeniem wydania dziecka na świat, i seksualnym spełnieniem.
Tylko o co w tym wszystkim chodzi?
Wśród negatywnych reakcji na zjawisko orgazmu podczas wydawania dzieciątka na świat jest nie tylko sceptycyzm, ale także zniesmaczenie czy wręcz zgorszenie. Świętość aktu narodzenia jest w naszej kulturze mocno zakorzeniona, a purytańska obyczajowość nie chce widzieć dziecka w roli sprawcy porównywalnej z seksualną przyjemności. Zresztą, jak mówią zwolennicy orgazmicznych narodzin – orgazm w czasie porodu nie jest celem samym w sobie, a zaledwie wynikającym z oczyszczonego z racjonalności otworzenia się na kobiecą fizjologię skutkiem ubocznym. Pozostaje tylko życzyć, żeby dla jak największej liczny kobiet słowa „cud narodzin” nabrały nowego, głębszego znaczenia.