Przezorny rodzic – bezpieczna zima
Do zimy nie sposób mieć obojętny stosunek. Jedni ją kochają, inni jej nienawidzą. Dla natury jest porą snu, a dla dzieci lawiną prezentów od Mikołaja. Dorośli organizują w tym okresie zimowe zawody, a najmłodsi na wszelkie sposoby cieszą się z dobrodziejstw jakie niosą ze sobą śnieg i mróz. Zachowajmy jednak stosowną czujność, by nasze maluchy nie były narażone na zimowe niebezpieczeństwa.
Uwaga – ulica!
Aby nasze pociechy harmonijnie się rozwijały, zapewniamy im zajęcia edukacyjne i dobre odżywianie. Bardzo ważny jest także ruch. Nadchodzi zima i związana z nią obfitość możliwości. Jeśli warunki dopiszą, będzie można lepić bałwana, jeździć na sankach i na nartach. Jeżdżenie na łyżwach jest możliwe bez względu na pogodę, wiele bowiem dostępnych jest w naszym kraju lodowisk sztucznych. Śnieg to nieprzeciętna frajda dla maluchów, niestrudzenie podejmują próby wspinania się po oblodzonych wzniesieniach, po to by móc następnie z nich zjeżdżać. Na warunki atmosferyczne nie mamy żadnego wpływu i możemy się jako tako do nich dostosować. Jednak od nas zależy coś więcej – bezpieczeństwo naszego dziecka. Pokusa zjeżdżania na sankach jest duża i zwiększa się im szybszy i dłuższy zjazd oferuje dany pagórek. Najmłodsi nie zważają na zagrożenia, biorą pod uwagę przede wszystkim to, co stanowi dla nich atrakcję. Rodzice muszą znać tereny wokół miejsca zamieszkania, żeby mogli orientować się, na ile określony teren pagórkowaty oddalony jest od ulic. Sanki też powinny być odpowiednie. Nie mogą mieć ostrych, wystających elementów, które w razie upadku narażałyby ciało albo ubranie. Poza tym dobrze, gdy nie są zbyt ciężkie, wtedy dużo łatwiej jest się z nimi poruszać. Trzeba również uczulić swoją pociechę, by nie stawała nigdy zbyt blisko trasy, gdzie zjeżdżają inni. Rozpędzone sanki mają sporą siłę uderzeniową, dać się im potrącić to nic przyjemnego.
Samochody są ciągle jedną z głównych przyczyn wypadków, w których nie koniecznie biorą udział sami kierowcy. Ponętna zjeżdżalnia już nie raz zbierała śmiertelne żniwo, tylko dlatego, że saneczkowy tor krzyżował się z pasem ruchu. Niestety dzieci z racji swojego wąskiego doświadczenia są zazwyczaj nierozważne, dlatego rzeczy, które my uważamy za oczywiste, należy im wpajać. Niejednokrotnie nie są bowiem w stanie przewidzieć konsekwencji swojego zachowania, a nawet te trochę starsze, gdy zaangażują się w zabawę, nie pomyślałyby o nich, gdyby im wcześniej nie przypomnieć. Czasem trudno oderwać je od podwórkowych uciech, gdy robi się coraz ciemniej. Nie zważają, że zapada zmrok, a przecież zimą ma to miejsce o dość wczesnej porze. Warto więc, by strój miał jakieś elementy odblaskowe. Osiedla leżą w pobliżu wielu ulic, a nasza pociecha będzie wtedy bardziej widoczna dla kierowców. Wystarczą wszywki w ubraniu o jaskrawej kolorystyce. Najmłodsi nie zawsze orientują się, że łamią przepisy drogowe, a wtedy o wypadek nie trudno.
Kto by pomyślał
Wielokrotnie niedostrzeganym zagrożeniem są oblodzone zbiorniki wodne. Wszak i słynny „Dekalog” Kieślowskiego zaczyna się opowieścią tego typu. Ojciec, wykładowca akademicki pewny swoich obliczeń na temat wytrzymałości lodu, pozwala swojemu dziecku ślizgać się po umiejscowionym nieopodal jeziorze. Niestety prognozy okazują się fałszywe i zwykła zabawa na lodowisku kończy się tragicznie. Osoby, które wpadają do wody czasem udaje się wyciągnąć, ale po kilkunastu minutach mogą umrzeć z powodu wychłodzenia organizmu. Ratunek w takich sytuacjach jest skomplikowany, jeśli nie bierze w nim udziału straż pożarna. Chcąc bowiem udzielić pomocy samodzielnie, łatwo samemu stać się ofiarą kruchego lodu. Zalecane jest czołganie się w kierunku tonącego i podciąganie go za pomocą grubej gałęzi. Zanim zostanie przetransportowany, dobrze jest okryć go czymś ciepłym, a jeśli istnieje okazja, podać słodki napój do picia. Sztuczny lód to alternatywa, która z pewnością nie zawiedzie. Najgorsze natomiast jest eksperymentowanie, a przecież dzieci jako ciekawe świata osoby do tego się posuwają. Zabraniać i przypominać, że nie wolno – oto rola rodzica.
Czapki, kurtki i szaliki
Bardzo istotne jest także przygotowanie właściwego ubrania. Unikanie noszenia czapki naraża organizm na znaczną utratę ciepła. Przez odkrytą głowę tracimy aż 30 % ogólnej ciepłoty ciała. Gdy dziecko posiada czapkę, która mu się podoba, istnieje większa szansa, że chętnie będzie ją zakładać. Prezentowany na rynku asortyment daje duże możliwości wyboru. Nie brak czapek prostych jak i niezwykle wymyślnych. Gdy szalik się nie sprawdza, można zamiast łączenia go z tradycyjnym nakryciem głowy, pomyśleć o kominiarce. Czasem są one robione z polaru. Jeśli chodzi zaś o inne części garderoby, dawno temu wymyślona technika na „cebulkę”, stosowana przez nasze matki i babcie, nadal pozostaje obowiązującą. Do wyprawy na sanki przydatne są ciepłe, zimowe kombinezony. Świetnie sprawdzają się też podczas zwykłego przemieszczania się po dworze, gdy panuje duży mróz. Bardzo dobrze zatrzymują ciepło i są nieprzemakalne. Ubrania tego typu produkowane są nawet dla niemowląt. Dla dzieci w tym wieku szyte są również śpiwory – niezastąpione w trakcie zimowych wędrówek z wózkiem. Ważny jest staranny wybór obuwia. Buty, które przemakają, choćby były najładniejsze, nie spełnią swojej podstawowej funkcji. Pamiętajmy, że kozak nie może zbyt mocno przylegać do stopy i musi się w nim znaleźć miejsce dla grubej, ciepłej skarpety. Często stronimy od rękawiczek. Robią tak zarówno dzieci, jak i dorośli. To ten element stroju, który uważamy za dość niewygodny. Jednak osoby, które nie noszą rękawiczek narażają się na odmrożenia. Dochodzi do nich, gdy tkanki albo skóra ulegną znacznemu wychłodzeniu. Palce rąk i nóg, a także uszy i nos są na nie najbardziej podatne. Stan taki objawia się uczuciem drętwienia lub pieczenia. Skóra robi się wtedy blada bądź sina i mogą wystąpić na niej pęcherze. Gdy chcemy aby nam było cieplej, mamy zwyczaj pocierać ręce. Ale gdyby uległy rzeczywistemu odmrożeniu, nie należy tego robić. Stopy lub dłonie takiego malucha trzeba zanurzyć w ciepłej wodzie. A gdyby mimo domowych warunków stan odrętwienia utrzymywał się, należy skontaktować się z lekarzem.
Noga na pół
Ponieważ zimą powierzchnie, po których się poruszamy, stają się oblodzone, nie trudno o upadek, a co za tym idzie o złamanie. W miejscu złamania natychmiast pojawia się ból i obrzęk. Objawem może też być nienaturalne ustawienie kończyny. Zadaniem osoby udzielającej pierwszej pomocy w przypadku urazu ręki lub nogi, jest unieruchomienie danej części ciała. Zwichnięcia dotyczą stawów i objawiają się podobnie. Pierwsza pomoc wygląda analogicznie, z tą różnicą, że stosuje się zimne okłady. W przypadku złamań otwartych należy rozciąć ubranie i przyłożyć jałowy opatrunek z gazy, a gdyby wypadkowi uległa kość nogi, zaleca się ściągnięcie obuwia, by uniknąć niedokrwienia. Zawsze potrzebna będzie specjalistyczna pomoc lekarska, więc jak najszybciej trzeba się o nią zatroszczyć.
Każdy rodzic chciałby dla swojego dziecka wszystkiego co najlepsze – uchronić przed każdym niebezpieczeństwem, nauczyć wielu wartościowych umiejętności. Nie sposób jednak trzymać pociech pod kluczem. Muszą poznawać świat i korzystać z jego uroków, by dojrzewać i cieszyć się życiem. Mając jednak świadomość różnych zagrożeń, możemy lepiej nimi kierować. Nigdy nie wiemy kiedy przyda się wiedza z zakresu udzielania pierwszej pomocy i czy kiedykolwiek będziemy musieli zastosować ją w praktyce, ale lepiej mieć w tym zakresie orientację.
Najbezpieczniejsza zimowa zabawa
Najbezpieczniejszą z zimowych igraszek, do której warto zachęcać najmłodszych to lepienie bałwana.Do lepienia bałwana potrzebna jest odpowiednia ilość śniegu i musi być to opad odpowiedniej jakości. Potrzebny jest taki, który będzie się lepił. To zajęcie może być kreatywne, jeśli tak do niego podejdziemy i będziemy umieli zmotywować dzieci. Przyjmuje się, że tradycyjny śniegowy stwór ma nakrycie głowy w postaci garnka, węgielkowe guziki i marchewkowy nos. Równie dobrze można owinąć go szalikiem, nosem uczynić śniegową kulkę, użyć czapki lub zrobić mu sterczącą fryzurę z patyków. Jeszcze większym wyzwaniem jest „rzeźbienie” w śniegu bardziej skomplikowanych kształtów, ale to już zabawa dla trochę starszych pomysłodawców. W każdym bądź razie, bałwan nie musi myć prostą konstrukcją z trzech zbitych kul, różnie można formować śnieg i nadal uzyskiwać stabilne struktury. Niezależnie zaś od tego czy będzie mniej czy bardziej wykwintnym artystycznym popisem, jego lepienie daje możliwość integracji kilkuosobowej grupie osób i jest formą mało męczącej gimnastyki.
Źródło: www.arti.pl