Poród lotosowy
Jest rok 1974. Clair Lotus Day zabiera do domu swojego nowonarodzonego, pierworodnego Trimurti. Historia, jakich wiele? Niekoniecznie. Synkowi Clair, słynnej w pewnych kręgach z powodu daru jasnowidzenia, nie odcięto w szpitalu pępowiny. Tym samym Trimurti stał się pierwszym lotosowym dzieckiem.
Lotos jest uznawany za świętą, życiodajną roślinę wśród wyznawców buddyzmu i hinduizmu. Wzmianki o tej bylinie pojawiają się także w europejskich mitologiach (greckiej i rzymskiej), oraz w mitologii egipskiej. Lotos szczególnie upodobały sobie Indie – symbol jego kwiatu jest częścią indyjskiego godła, a wśród hindusów od pokoleń krążą opowieści o zamkniętym w nim miejscu narodzin bogów – mistycznym centrum świętości.
Clair Lotus Day twierdziła, że potrafi odczuwać ból, jaki ma sprawiać noworodkowi odcięcie pępowiny. W tym zabiegu upatrywała także źródła emocjonalnych problemów w dorosłym życiu. Poród, który sama nazwała lotosowym, uznała natomiast za zgodny z naturą, jako zachowanie wpisane w biologię zarówno człowieka, jak i niektórych gatunków zwierząt. W porodzie lotosowym drugorzędne znacznie ma fakt, czy poród odbywał się naturalnie, czy przy pomocy cesarskiego cięcia. Istotnym elementem jest natomiast jedność, jaką w początkowych dniach po narodzeniu stanowi organizm dziecka i połączone z nim za pomocą pępowiny łożysko, mająca zapewnić maluchowi poczucie bezpieczeństwa i harmonii.
Łożysko jest wytwarzanym przez organizm ciężarnej kobiety, przejściowym organem płodowym. To właśnie dzięki niemu do organizmu dziecka trafiają cenne substancje odżywcze z krwi matki, poprzez pępowinę dziecko wydala także zbędne i szkodliwe produkty przemiany materii. Łożysko stanowi dla nienarodzonego maleństwa także mechaniczną ochronę – jest swego rodzaju „poduszką powietrzną” – tyle, że zbudowaną z tkanek organizmu. Po wydaniu dziecka na świat łożysko (przynajmniej według klasycznych teorii porodu) przestaje być mu potrzebne. Nie stanowi już ochronnej bariery, a wraz z zaczerpnięciem pierwszego haustu powietrza, dziecko przestaje potrzebować go do oddychania, odżywiania i wydalania.
Jednak zwolennicy porodu lotosowego są innego zdania. Rola „boskiego bliźniaka” (jak za Clair Lotus Day nazywają łożysko) nie kończy się wraz z narodzeniem dziecka. Umieszczają narząd w roztworze solnym, i pozwalają łączącej go z dzieckiem pępowinie samoistnie odpaść. Proces ten trawa od 3 dni do niemal dwóch tygodni. Według wyznawców filozofii lotosowego porodu czas ten należy całkowicie poświęcić rodzinie, ze szczególnym uwzględnieniem nowonarodzonego dziecka, jednocześnie wyciszając się i zamykając na świat zewnętrzny – wyłączyć telefony, zrezygnować z oglądania telewizji i surfowania po Internecie.
Jednak mimo odwołującej się do duchowości i życia w zgodzie z naturą ideologii, poród lotosowy wzbudza wiele kontrowersji – szczególnie w środowiskach medycznych. Większość lekarzy w zaniechaniu odcięcia pępowiny tuż po porodzie upatruje źródło niebezpiecznych dla zdrowia i życia malucha infekcji. Położnicy nie dają się przekonać zapewnieniom rodziców, że będą dbali o higienę podczas procesu odłączania. Oczywiście, w niektórych krajach, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, Nowej Zelandii i Australii, poród lotosowy staje się zjawiskiem coraz bardziej popularnym. Natomiast w Polsce znalezienie lekarza popierającego tę formę porodu może graniczyć z niemożliwością. Dużo łatwiej będzie poszukać wyznającą podobną filozofię położną, i zdecydować się na poród w domu. Pamiętaj jednak, że taka decyzja musi być naprawdę dobrze przemyślana, bo mimo tego, że większość porodów przebiega bez komplikacji, gdyby cokolwiek stało się Tobie albo dziecku, rodzącej z dala od wykwalifikowanego personelu i medycznego sprzętu, trudniej będzie uzyskać niezbędną pomoc.